środa, 24 kwietnia 2013

XIII.

Paul patrzył na mnie tymi swoimi smutnymi oczami. Jego spojrzenie było zmęczone i obojętne. W jednej chwili cała mowa, którą sobie ułożyłam idąc tu wypadła mi z głowy. Podeszłam do niego i po prostu przytuliłam mocno. Czekałam na to, że mnie odepchnie, a może nawet wyrzuci, ale nic takiego się nie stało. On tylko stał i nawet drgnął. Zraniłam go. Tylko to kołatało mi się po głowie. "Zraniłaś go". Siatkarz powoli odczepił mnie od siebie i ruszył do kuchni. Usiadł na jednym z krzeseł i schował twarz w dłonie. Weszłam za nim do pomieszczenia i oparłam się o blat.
- Paul przepraszam Cie.- zaczęłam cicho.
- Nie masz za co.- odpowiedział, ale nie spojrzał na mnie.
- Oczywiście, że mam...- zaprotestowałam- Powinnam ten wieczór spędzić z Tobą..
- Dobrze się bawiłaś, to wystarczy.- zacisnął usta w wąską linię i wreszcie na mnie popatrzył.
- Nie Paul...- szepnęłam- Tak się nie robi.. Byłam tam z Tobą. Przepraszam i zrozumiem jeśli stwierdzisz, że nie chcesz ciągnąć tej znajomości dalej.- w moich oczach zaszkliły się łzy.
Nie odpowiedział.
Popatrzyłam na niego ostatni raz.
- Zależy mi na Tobie, ale widzę, że wszystko spieprzyłam.- powiedziałam cicho i wyszłam z kuchni, w przedpokoju złapałam swoją kurtkę i wyszłam z mieszkania. Zbiegłam po schodach najszybciej jak potrafiłam, jakbym się bała. Bała czego? Że będzie za mną biegł? Dobrze wiedziałam, że tak się nie stanie. Po prostu chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, w moim łóżku, z poduszką, w którą mogę się wypłakać.

Kiedy obudziłam się rano pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromne plamy z tuszu na białej poduszce. To przypomniało mi wydarzenia wczorajszej nocy. Po policzku spłynęła mi kolejna łza, ale szybko ją otarłam. Zdjęłam poszewkę z poduszki, chwyciłam ją i ruszyłam do łazienki. Weszłam do kabiny i wzięłam długi prysznic. Fizycznie był on dla mnie zbawieniem, ale psychicznie nadal czułam się paskudnie. Po kąpieli skierowałam się do kuchni, złapałam małą butelkę z wodą mineralną i w kilka sekund ja wyzerowałam. Wyrzuciłam plastik do śmieci i rozejrzałam się za czymś do jedzenia. Zawsze kiedy miałam paskudny humor lubiłam zajadać go czymś dobrym, aż sama się dziwiłam, że mimo to utrzymywałam całkiem niezłą figurę i tylko 58 kg. Moją uwagę przykuła karteczka na stole. Podniosłam ją i przeczytałam.

Cześć kochana! :) 
Mam nadzieję, że wyspałaś się..
Po południu Piotrek zaprasza nas na trening, a z tego co wiem masz dzisiaj wolne.
Napisz mi eska czy się ze mną wybierzesz.
Pa pa całusy ;***

Poczłapałam do pokoju po komórkę, wybrałam numer przyjaciółki i wystukałam wiadomość.

Przepraszam Maryś, ale nie mam ochoty tam iść. 
Powiedź Piotrkowi, że będziesz sama.
Do potem ;**

Nie dostałam żadnej odpowiedzi, więc rzuciłam telefon na łóżko i wróciłam do kuchni. Wzięłam się za robienie naleśników. Czas zleciał mi bardzo szybko, bo po śniadaniu wzięłam się za robienie prania i ogarnęłam na błysk całe mieszkanie. Kolejne przyzwyczajenie, kiedy mam jakiś problem biorę się za sprzątanie. To odciąga mnie od wszystkich myśli, a dodatkowo jest ładnie i pachnąco. Uśmiechnęłam się lekko, po raz pierwszy tego dnia. Schowałam wszystkie detergenty i mopa a po chwili usłyszałam szczęk otwieranych drzwi.
- Jestem!- krzyknęła Marysia.
Stanęłam w przedpokoju i oparłam się o ścianę. Przyjaciółka zdjęła kurtkę i buty, odwróciła się w moją stronę i zrobiła duże oczy.
- Co tu tak czysto?- zapytała podejrzliwie- Ktoś z rodzinki ma przyjechać na inspekcję czy może zaprosiłaś Paula?
Na dźwięk jego imienia momentalnie posmutniałam. Pokręciłam tylko głową i wzięłam siatki z zakupami od brunetki.
- A co to? Ktoś ma się pojawić?- spytałam podobnie jak ona i powlokłam się z przeładowanymi zakupami do kuchni.
- Nie..- przyczłapała za mną- Po prostu kupiłam trochę dobroci.- uśmiechnęła się.
- Jestem w takim stanie, że zjem wszystko na raz..- wtrąciłam pakując produkty do lodówki i po szafkach, a Marysia usiadła z sokiem przy stole.
- Rozmawiałaś z nim.. I co Ci powiedział?- zapytała niepewnie, chyba bała się mojej reakcji.
Schowałam ostatnie smakołyki i usiadłam obok niej.
- Praktycznie to nic.- westchnęłam i wzruszyłam ramionami- Ale z tego co się orientuje to mam pozamiatane. Fajnie, nie? Kolejny raz spieprzyłam coś dla siebie tak ważnego w ten sam sposób. Chyba powinnam się leczyć.
- Przestań tak mówić. Właściwie to wyjaśnisz o co wam poszło?
- Łukasz...- odparłam cicho.
- A ten co ma z tym wspólnego?- wyglądała na zaskoczoną.
- Podoba mi się.. Zamiast bawić się z Paulem, wolałam balować z nim. Ale to przecież na Lotmanie mi zależy.
- Ale?
- Ale do Ziomka tak niesamowicie coś mnie ciągnie..- odchyliłam głowę do tyłu i odetchnęłam głośno.
- Kurcze dziewczyno czy u Ciebie zawsze musi być ten drugi?- zaśmiała się cicho.
- To nie jest zabawne- rzuciłam w nią ciastkiem, które chwyciłam z talerzyka.
- Okej to pocieszę Cię, że Ziomek dzisiaj wyjeżdża i raczej szybko nie wróci. Także chyba wiesz na kim powinnaś się skupić.- poruszyła brwiami.
- Co z tego, że wiem. On zasługuje na kogoś lepszego.
- Weź! Idź się ubieraj, jedziemy na trening. Nie będziesz mi tu jęczeć jaka to zła jesteś. Nikt nie jest święty, a jak coś się zawaliło to trzeba mieć odwagę to naprawić.
Spojrzałam na nią i skrzywiłam się.
- Chyba muszę poważnie pogadać z Cichym. Ma na Ciebie jakiś dziwny wpływ. Zaczynasz mi tu rzucać jakimiś mądrościami.
Teraz to ja oberwałam ciastkiem, które ze smakiem schrupałam. Marysia miała rację, nawaliłam to teraz muszę choćby spróbować to naprawić.
- Gotowa?- zawołała moja przyjaciółka po 15 minutach.
- Czkaj chwilę..- wyszłam z pokoju- I co myślisz?- spojrzałam na nią.
- Ale to tylko trening, nie mecz.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
- Ale chce mu pokazać, że jestem tam dla niego...- westchnęłam, wiedziałam, że to głupi pomysł.
- Może to i dobry pomysł.- zastanowiła się Marysia- O wiem! Jakby coś to powiesz, że chciałaś dostać resztę autografów, bo chyba jakiś Ci brakuje?
Klepnęłam się ręką w czoło.
- Jesteś genialna! No przecież nie mam podpisu Buszka, Kosoka i paru innych. Właściwie jak to się stało?- zapytałam jakby samą siebie.
- A ja wiem? Tyle tam siedzisz a nic nie myślisz. Dobra choć już.
Z zadowoloną miną ruszyłam za nią i wyszłyśmy z mieszkania.


- Siema chłopaki!- przywitałem się z wszystkimi wchodząc do szatni.
- Heja! Siemano! Cześć!- każdy odpowiedział na swój sposób.
- Jak tam po wczorajszym znaczy dzisiejszym?- zapytał Igła podchodząc do mnie.
- Dobrze..- odpowiedziałem i usiadłem na ławce po czym zacząłem wyjmować z torby rzeczy żeby się przebrać.
- A ja umieram.- wtrącił Bartman.
- Nie trzeba było tyle pić.- na dźwięk tego głosu podniosłem wzrok.
W kącie szatni, wciśnięty gdzieś między Kosoka a Pita siedział Żygadło. W jednym momencie cały mój dobry humor, który starałem się wypracować od rana prysł jak bańka mydlana.
- A Ty jeszcze nie w drodze do Rosji?- zapytałem zaciskając pięści.
- Po treningu jadę z Igłą na lotnisko.- wyjaśnił.
Nie chciałem już nic wiedzieć, nie chciałem na niego patrzeć. Przebrałem się w jak najszybszym tępie i już chciałem wyjść z szatni, kiedy drzwi do niej otworzyły się i do środka wsunął się Kowal.
- Chłopaki na boisko! Ile można na was czekać?- krzyknął.
No to chyba kolejna osoba nie miała najlepszego dnia- pomyślałem. Jako pierwszy ruszyłem za Andrzejem, a za nami poszli, a raczej posnuli się na boisko zawodnicy. Kiedy tylko wyszliśmy na parkiet zobaczyłem szeroko uśmiechniętego Pita, machał do kogoś. Spojrzałem w tym kierunku i zobaczyłem Dominikę i Marysię. Na trybunach było jeszcze kilka osób, zazwyczaj byli to ludzie zaprzyjaźnieni z klubem. Przyjrzałem się dokładniej Dominice. Wcale nie wyglądała na załamaną ani smutną, więc to, że nasza znajomość wisiała na włosku chyba wcale jej nie interesowało. No tak, miała Łukasza. Odruchowo spojrzałem w stronę szatni by zobaczyć gdzie znajduje się rozgrywający polskiej reprezentacji i zobaczyłem jak idzie w stronę dziewczyn. A czego innego mogłem się spodziewać.
- Lotman! Pobudka!- krzyknął Kowal- Rozgrzewka, 10 kółek.
Miałem ochotę stamtąd wyjść, tak jak wczoraj, ale dzisiaj nie mogłem tego zrobić. Zastanawiałem się tylko jak mam się skupić na siatkówce w takich okolicznościach. Kiedy przebiegałem obok miejsc, które zajmowały dziewczyny zobaczyłem, że nie ma tam Dominiki. Łukasz siedział sam z Marysią i obserwowali naszą rozgrzewkę. Rozejrzałem się po trybunach, ale nigdzie jej nie było.
- Przy drzwiach.- szepnął Igła przebiegając obok mnie.
Spojrzałem w tamtym kierunku i faktycznie ją zobaczyłem. Stała oparta plecami o drzwi i patrzyła wprost na mnie. Na sobie miała pasiaka, co mnie trochę zdziwiło. Spojrzałem na numer i teraz zrozumiałem. To był mój numer. Pomachała mi nieśmiało, a ja postanowiłem odwzajemnić ten gest.
Po rozgrzewce wzięliśmy się za ćwiczenia rozciągające i siłowe. Próbowałem się skupić, ale mój wzrok ciągle spoglądał na wejście. Nie było jej tam, ale nie było jej też na trybunach. Dobrze wiedziałem, że musi być w budynku, no chyba, że raczyła zostawić swoją przyjaciółkę samą, no może nie tak zupełnie samą.
Po wszystkich ćwiczeniach zabraliśmy się za mecz, każdy set graliśmy dzisiaj do 15 dlatego też trening skończyliśmy wcześniej. Kiedy schodziłem do szatni nadal nie widziałem nigdzie Dominiki. Sam już nie wiedziałem czy wolałbym, żeby była tu, oglądała moje poczynania na boisku i siedziała obok Łukasza czy lepiej jest, że nie ma jej. Nie wiedziałem co robić, porozmawiać z nią, dalej udawać, że ją unikam czy jak najprędzej pojechać do domu. Każda opcja wydawała mi się zła, ale w końcu musiałem się na coś zdecydować.


- Dlaczego wyszłaś?- odwróciłam się na dźwięk tego głosu, a trzymanej w dłoniach kawy o mało co nie upuściłam na podłogę.
- Źle się czuję..- skłamałam.
- Za dużo wina?- zapytał Łukasz z lekkim uśmiechem.
- Chyba tak.- odparłam krótko, nie miałam ochoty na rozmowę z nim.
Mimo, że świetnie się z nim bawiłam nadal nie potrafiłam pozbyć się wyrzutów sumienia. Może i nic nie obiecywałam Paulowi, nie byłam też jego dziewczyną, więc miałam prawo poddawać się urokom Ziomka, ale do cholery! Zależy mi na Paulu, powtarzałam sobie w myślach, poza tym Łukasz ma żonę i choćby nie wiem co nie mam prawa wkraczać w jego życie.
- O tu jesteś!- krzyknął Igła zbliżając się w naszą stronę.
Oboje z Łukaszem spojrzeliśmy po sobie, bo oboje zastanawialiśmy się kogo tak naprawdę poszukuje Krzysiek. Po chwili za jego plecami dostrzegłam postać Lotmana. Spojrzał na naszą trójkę, zatrzymując dłużej wzrok na mnie i Żygadle po czym wyminął Ignaczaka i ruszył do wyjścia.
Pięknie- pomyślałam. To chyba tyle z mojego planu pogodzenia się z Paulem.
- Dyśka może pojedziesz z nami na lotnisko?- Igła spojrzał na mnie niepewnie.
- Nie Krzysiu źle się czuję, chyba powinnam już wrócić do domu.- odpowiedziałam cicho.
Tak naprawdę chciało mi się płakać, wszystkimi siłami powstrzymywałam się od tego.
- To może chociaż podrzucimy Cię do domu?- libero przytulił mnie lekko do swojego ramienia.
- Nie chcę robić kłopotu..
- To nie będzie żaden kłopot.- wtrącił Łukasz.
Powoli pokiwałam głową.
- Tylko znajdę Marysie i powiem jej, że jadę z wami okej?- zapytałam Ignaczaka.
- No pewnie, zaczekamy na parkingu.
Siatkarze poszli do wyjścia, a ja udałam się pod szatnie tam właśnie miałam zamiar znaleźć przyjaciółkę. Kiedy stanęłam już pod drzwiami szatni okazało się, że Marysi tam nie ma. Już miałam wyjąć komórkę i do niej zadzwonić kiedy z pomieszczenia wyszedł Olieg.
- Alku nie widziałeś Marysi?
- Razem z Pitem gdzieś poszli, a co się stało?- zapytał z troską, nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że wyglądam jak mała, zagubiona dziewczynka skoro nagle wszyscy tak bardzo zaczęli się mną przejmować.
- Nic takiego, dziękuję.
- Jak nie masz czym wrócić to może Cie podwiozę?- zaoferował.
- Dzięki Aluś, ale wracam z Igłą.
- To może następnym razem.- uśmiechnął się tym swoim rozbrajającym uśmiechem, a ja nie potrafiłam nie odpowiedzieć tym samym, tyle, że mój uśmiech nie mógł dorównać jego.
- Oby, oby. To do zobaczenia.
- Do następnego.- cmoknął mnie w policzek i po chwili zniknął z moich oczu.
Napisałam do Marysi sms-a wyjaśniając, że mam czym wrócić i żeby się o mnie nie martwiła i pobiegłam na parking, wsiadłam do auta Igły i po kilku minutach byłam już pod swoim blokiem.

__________________________________________________________________________
Hej :) Wiem obiecałam dopracowany, świetny rozdział. Powiem tak, z pisaniem nie było większego
problemu, no może w tym momencie co zrobić ma Paul. Poza tym nie bardzo mi się podoba.
No, ale obiecałam i jest dzisiaj. A teraz wy oceńcie :)
Pozdrawiam :)

7 komentarzy:

  1. dla mnie rozdział jest bardzo ciekawy ;) mam nadzieję, że pogodzi się z Paulem :D ale może nie jest im pisane ? :D mówiąc dosłownie hehe ;) / ZB9

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko super, tylko czemu tak krótko?;p umiesz trzymać w napięciu, nie powiem...;p a dziś rozmyślając o tym blogu, przypomniał mi się epilog, w którym Dominika piła wino, i rozmowa Dominiki z Łukaszem z poprzedniego rozdziału na temat wina... czyżby to z nim miała być.... Jestem taka ciekawa, że szok ;) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. trochę krótko, ale to nic :) ważne, że jest nowy rozdział :D mam nadzieję, że Dominika pogodzi się z Paulem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczakiii noo, a już myślałam, że będą z Paulem już razem ;c :D

    Wpadaj do mnie ;) http://volleyball-passionforlife.blogspot.com

    Pozdrawiam, Klaudyysia ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się tu podoba :D Fajnie piszesz.
    Ja dopiero startuję zapraszam : http://moze-jeszcze-bedzie-dobrze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Coraz bardziej się rozkręcasz i to mi się podoba :)) Bardzo ciekawie :3 się robi Nie mogę się już doczekać kolejnego o którym mnie jeśli możesz :D poinformuj :)) Tymczasem zapraszam do siebie na nowy :)) http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejka jak smutno :(:( Nie mogę się doczekać kiedy znowu będzie między nimi dobrze :)
    Właśnie startuję zapraszam http://od-pierwszego-przeswietlenia.blogspot.com/.
    jeśli mogłabyś komuś polecić byłabym wdzięczna dopeiro zaczynam i chciałabym wiedzieć czy jest sens :)

    OdpowiedzUsuń