środa, 17 kwietnia 2013

XI.

- Łukasz Żygadło- dokończyłam za Krzysia.
Igła uśmiechnął się pod nosem, dobrze wiedział, że ja wiem z kim mam do czynienia.
Łukasz również lekko się uśmiechnął i znów wyciągnął w moją stronę dłoń, jednak tym razem nie musiał mi pomagać po upadku. Uścisnęłam lekko tą jego wielką dłoń i zarumieniłam się lekko.
- Jeszcze raz przepraszam, za tą sprawę na korytarzu.
- Nie ma sprawy, teraz już rozumiem dlaczego tak się spieszyłaś.
- Chłopaki mieliście wracać na boisko- obok nas pojawił się Kowal i przerwał naszą rozmowę po czym wskazał Igle i Łukaszowi parkiet- Porozmawiacie sobie przy kawce, po treningu.
 Kąciki moich ust uniosły się lekko, siatkarze z uśmiechami na twarzach wrócili pod siatkę i rozpoczęliśmy pracę. Oni z piłką, a ja z aparatem. Często zauważałam, że kiedy Paul miał kilka chwil wytchnienia spoglądał na mnie. Tylko, że dziś w jego wzroku nie mogłam dostrzec tego co zawsze. Tego ciepła, które płynęło z jego brązowych tęczówek. Dziś patrzył na mnie jakoś tak pusto. Bardziej jakby obserwował moje zachowanie, jakby ono nie było mu znane.
Po 2 godzinach zdecydowałam, że mam już dość materiału. Chłopcy właśnie też robili sobie dłuższą przerwę, dlatego postanowiłam, że jeśli Tomek się zgodzi to oddam mu tyle zdjęć ile zrobiłam do tej pory. Podeszłam do Kowala i usiadłam na krzesełku obok niego.
- Panie Andrzeju ja już mam wszystko czego potrzebuję, także będę się już zbierać. Jeśli Tomek będzie coś jeszcze potrzebował to wrócę, ale myślę, że chyba nie będzie takiej potrzeby- wyjaśniłam mu.
- No dobrze. My gramy jeszcze dwa sety i też będziemy kończyć.- odpowiedział prawie na mnie nie patrząc, przeglądał właśnie jakieś notatki.
- W porządku. Dziękuję za dzisiaj. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wstałam, kiwnęłam głową na pożegnanie chłopakom i ruszyłam do wyjścia. Wychodziłam już prawie na korytarz kiedy usłyszałam za sobą wołanie.
- Dominika!
Odwróciłam się natychmiast. Paul zatrzymał się przede mną i odetchnął głośno.
- Szybka jesteś- zażartował.
- Stało się coś?- popatrzyłam na niego, a zaraz potem zaglądnęłam jeszcze na boisko, ale tam nic się nie działo.
- Chciałem zapytać czy po pracy może się gdzieś wybierzemy?
Ucieszyłam się, gdy usłyszałam to pytanie. A jeszcze bardziej ucieszyłam się z tego, że znów patrzył na mnie tak jak jeszcze wczoraj.
- Bardzo chętnie, tylko ja nie wiem o której stąd dzisiaj wyjdę.- skrzywiłam się lekko.
- Od czego są telefony. Spiszemy się jeszcze, tak?
- No tak.- uśmiechnęłam się za co zostałam obdarowana buziakiem w policzek.
- Ok wracam, to do potem.
I już go nie było. Chociaż do tej pory widziałam cały trening, to teraz chciałam tam wrócić, usiąść wygodnie i podziwiać jak gra. Mogłabym nie odrywać od niego wzroku. Tylko, że mój wzrok nie chciał odczepić się od kogoś jeszcze.
Z tego bujania w obłokach wróciłam na ziemie i udałam się do gabinetu Tomka. Dowiedziałam się, że Michał niedawno dojechał i teraz obejrzy moje dzisiejsze prace i popracuje ze mną nad najlepszymi z nich. Na szczęście okazało się, że zrobiłam wystarczającą ilość zdjęć i kilka było naprawdę "niezłych" jak to ocenił Michał. Tomkowi też się spodobały, więc dzisiaj miałam już wszystko z głowy jeśli chodzi o pracę.
Wyszłam przed halę i stwierdziłam, że pogoda jest fatalna. Kiedy rano wchodziłam na Podpromie słońce nieśmiało przedzierało się przez chmury, teraz wspomnienie choćby promyka było czymś bardzo odległym. Z nieba raz po raz spadały grube krople deszczu, więc postanowiłam, że wrócę do środka i sprawdzę czy siatkarze są jeszcze na miejscu. Po drodze w automacie kupiłam szybko kawę by pobudzić się trochę do życia, w końcu sesja z chłopakami wymagała nie mało energii i podsumowując dzisiejszy dzień oraz "spotkanie trzeciego stopnia" bardzo mnie zmęczyły. Po krótkim marszu stanęłam przed zamkniętymi drzwiami hali. "Więc już skończyli"- pomyślałam. Bez większego namysłu wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer Paula.
- Haloooo.
- Gdzie jesteś?- zapytałam.
- Obecnie jestem pod prysznicem, a Krzysiu rozmawia przez mój telefon- w słuchawce usłyszałam głośne śmiechy.
Zrozumiałam swój błąd. Lotman zostawił w posiadaniu swoich kolegów telefon.
- A pan Krzysiu nie wie, że nie odbiera się cudzych telefonów jeśli właściciel nie pozwoli?- odpowiedziałam rozbawiona całą tą sytuacją.
- Ależ właściciel pozwolił.
Jakoś słabo szło mu to kłamanie. Jeszcze bardziej chciało mi się śmiać.
- Igła bo jak zaraz się przejdę do tej szatni to zobaczysz co Ci zrobię za te kłamstewka.
- Ooooo tak? To dawaj tu do nas. Zabawnie będzie. Czekamy.- i się rozłączył.
Wariat- pomyślałam. Wolnym krokiem udałam się pod szatnie, jednak za nim jeszcze się do niej zbliżyłam Kosok otworzył mi drzwi i z szerokim uśmiechem zaprosił do środka. Przez chwilę nie wiedziałam co robić, jednak moim wybawieniem okazał się Paul. Wyszedł na zewnątrz i złapał mnie za rękę. W tym momencie z szatni dało się słyszeć głośne gwizdy.  Odwróciliśmy się w ich stronę i zobaczyliśmy jak połowa drużyny zawiesiła się na framudze drzwi przyglądając się nam z głupimi uśmiechami.
- Eee chłopaki nie macie co robić?- zapytał Paul, który uśmiechał się równie szeroko jak oni.
- No ja czekam na Dyśkę, miała do mnie przyjść.- odezwał się Ignaczak.
- Krzysiu Ty już lepiej idź do domu, co? Bo możesz się nie doczekać.- odpowiedziałam uśmiechając się słodko do niego.
Z szatni wyszedł Ziomek i spojrzał na nas, a potem na Krzyśka.
- Właśnie Igła może będziemy się już zbierać?
Ignaczak niechętnie opuścił nas i poszedł po swoje rzeczy, po chwili wrócił. Zatrzymał się w miejscu, popatrzył na Łukasza i przez chwilę się nie odzywał. Wszyscy obserwowaliśmy go uważnie. Nieczęsto się zdarzało, żeby libero był tak cicho.
- Ej Ziomek może zaprosimy resztę chłopaków do mnie?- odezwał się w końcu i popatrzył na mnie i Paula- Zrobimy jakąś małą imprezkę skoro jest z nami Ziomek, zjemy jakieś  mięcho i wypijemy  piwko? Co wy na to?
Paul wzruszył tylko ramionami, ja poszłam jego śladami, za to towarzystwo w szatni ożywiło się zupełnie. Alek, Pit, Kosa i Zibi zgodzili się na to zaproszenie od razu.
- Idziemy?- szepnął do mnie Paul.
Oderwałam swoje spojrzenie od Łukasza, na którego do tej pory patrzyłam. Nie mogłam nadziwić się swojemu szczęściu. Nigdy nie spodziewałabym się, że go poznam i to jeszcze w takich okolicznościach. A teraz tak po prostu miałam spędzić wieczór w jego towarzystwie.
- Tak, idziemy- odpowiedziałam odruchowo.
- Świetnie- ucieszył się Igła- To za dwie godziny widzimy się u mnie.
- Mogę kogoś zaprosić?- zapytał Piter, co u nas wszystkich wywołało mały szok.
- Jasne Cichy- odpowiedział organizator imprezy, a my z Paulem spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo- A teraz rozejść się, widzimy się już za chwilkę.

_______________________________________________________________________
Witam :) Przyznam, że dzisiejszy rozdział nie jest jakimś szczytem pisarstwa, ale ważne chyba,
że w ogóle jest ;P Także zostawiam was z nim, a sama dalej będę przeżywać, że jestem na
jak najlepszej drodze do pozyskania biletów na LŚ :D Zapraszam do czytania i jeszcze bardziej
do komentowania :) Bye ;*

5 komentarzy:

  1. mi się bardzo podobał ;] ważne wgl, że jest ;) / ZB9

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział bardzo pozytywny :) podoba mi się jak cała reszta :)
    ja dopiero zaczynam :) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny ;) czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://zagubionepragnienia.blogspot.com/ Nowość! ZAPRASZAM :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Akcja się coraz bardziej rozkręca :D Rozdział świetny!Czekam na kolejne wpisy o których możesz mnie informować :)
    Zapraszam do siebie na nowy :D
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakiś znak :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń