I tak moje życie znów stało się
proste i piękne.
Otworzyłam oczy i przed sobą ujrzałam
głębie brązowego koloru. Paul wpatrywał się we mnie, a mi
zwyczajnie zrobiło się głupio. Bez makijażu, w potarganych
włosach i wymiętej koszulce. Przy nim musiałam się prezentować
jak jakieś brzydkie kaczątko, gdyż on mimo swojego lekkiego
zarostu i poczochranych włosów wyglądał jak młody bóg. Był tak
uroczy, że miałam ochotę od razu się w niego wtulić, ale
przypominając sobie jak wyglądam przykryłam się tylko szczelniej
kołdrą.
- Gdzie mi uciekasz księżniczko?-
usłyszałam rozbawiony głos Paula.
- Wyglądam jak czupiradło.- jęknęłam
nadal przykryta po same uszy.
Siatkarz delikatnie odsunął kołdrę
i spojrzał na moją twarz.
- Dla mnie wyglądasz jak bogini.-
szepnął i założył mi kosmyk włosów za ucho.
- Taaa..- parsknęłam i wywróciłam
oczami.
Lotman uśmiechnął się tylko i
pokręcił głową po czym zbliżył się do mnie i pocałował.
- Nie marudź już tak. Wyglądasz
przepięknie.
- Yhymmm.. I dlatego mi się tak
przyglądałeś?- zapytałam.
- Tak. Wyglądasz tak słodko jak
śpisz, że chyba powinienem sobie to nagrać.
- No tylko spróbuj!- rzuciłam
groźnie.
Przyjmujący schował twarz w poduszce
i buchnął śmiechem, gdy już się uspokoił spojrzał na mnie
uważnie.
- Co chcesz na śniadanie?
- Nie jestem głodna..- odparłam
zgodnie z prawdą, gdyż nie czułam potrzeby zjedzenia czegokolwiek.
- No chyba nie uważasz, że puszczę
Cię bez śniadania?- uniósł lekko jedną brew.
- Ale ja naprawdę niczego nie
przełknę, no chyba, że kawę.
- No nie wiem, nie wiem…
- Ale ja wiem- uśmiechnęłam się- A
teraz muszę pod prysznic.
- Nie ma sprawy.- Lotman pochylił się
lekko nade mną i wziął mnie na ręce.
- Co Ty robisz?- zapytałam zaskoczona.
- Wykonuję Twoje życzenie- uśmiechnął
się szeroko.
Zaśmiałam się tylko cicho po czym
pozwoliłam zanieść się do łazienki.
Dni mijały coraz szybciej. Zawsze
uważałam, że zima to taki leniwy czas kiedy stopuje się trochę z
pracą i całym tym pośpiechem, ale w tym roku przekonałam się, że
jest zupełnie odwrotnie. Pracowałam prawie podwójnie, gdyż mecze
rozgrywaliśmy co tydzień. Na każdym spotkaniu musiałam być
obecna. Nie narzekałam ani trochę tylko z dwóch prostych przyczyn,
a mianowicie dlatego, że uwielbiałam fotografię, a fotografia
powiązana z siatkówką to już idealna praca. Było mi trochę
szkoda, że nie mogę znów pracować ze starszymi Resoviakami, ale
właściwie nie było tak źle. Kiedy tylko mogłam pojawiałam się
na ich meczach i robiłam zdjęcia do własnych albumów. Na mojej
poczcie coraz częściej znajdowałam prośby z przesłaniem własnych
zdjęć do osób, które prowadziły różne strony związane z
siatkówką. Dostałam nawet kilka propozycji, aby współtworzyć
takowe strony, jednak nie miałam do tego jakoś głowy. Chętnie
dzieliłam się zdjęciami i poznawałam nowe osoby, które tak jak
ja pokochały siatkówkę i naszych rzeszowskich siatkarzy. Nigdy nie
sądziłam, że ta praca da mi tyle szczęścia. Praca z siatkarzami
pod każdym względem była spełnieniem marzeń, ale właśnie te
dodatkowe rzeczy jak poznawanie oddanych kibiców i przyjmowanie od
nich gratulacji, za dobrą robotę było czymś szalenie miłym.
Doskonaliłam właśnie kolejną porcję
zdjęć, kiedy rozdzwonił się mój telefon.
- Słucham.- odebrałam nie patrząc
nawet na wyświetlacz.
- Cześć mała! Zostaw już te zdjęcia
lecimy gdzieś na miasto.- usłyszałam po drugiej stronie.
- Maryś wiesz, że muszę mieć to
skończone na jutro.
- Oj no weź, przecież wiem, że te
zdjęcia wyglądają już idealnie, więc możesz już je zostawić.
Czekamy na Ciebie.- moja przyjaciółka nie znosiła sprzeciwu.
- My czyli?- zapytałam.
- No jak kto? Paul, Piotrek, Krzysiek,
Iwona, Alek i Grzesiek.
- A co to za zbiorowisko? Ja o czymś
nie wiem?
- Jak się ruszysz wreszcie z tego domu
to się dowiesz.
- Nie mogę.- zawyłam smutno. Tak
bardzo chciałam się z nimi spotkać, ale nie mogłam zawalić tych
zdjęć.
- Przekonamy się.- rzuciła i się
rozłączyła.
Nie miałam czasu zastanawiać się nad
tym co powiedziała, bo jak najszybciej chciałam uporać się ze swoją pracą. Dochodziła 21, a ja nie byłam nawet w połowie.
Westchnęłam głośno, kiedy pomyślałam, że dzisiaj znowu nie
zobaczę się z Paulem. Nie widziałam go od zeszłego tygodnia,
kiedy to znalazłam wreszcie czas by wybrać się na mecz Rzeszów-
Kielce. Jak zawsze było magicznie. Kibice dopisali, zrobiłam
mnóstwo fotek i wreszcie na mojej koszulce zebrałam wszystkie
autografy Resoviaków, a nawet kilka graczy z Effectora. Jedynym
minusem było to, że z Paulem spędziłam zaledwie chwilę. Przez
ten tydzień rozmawialiśmy tylko przez telefon i sms-y, a to było
jak dla mnie za mało. Jednak nie buntowałam się, nie starałam
znaleźć na to jakiegoś złotego środka, po prostu czekałam aż
ten gorący czas minie i razem z Paulem będziemy mieć więcej czasu
dla siebie. Właściwie to chyba wmawiałam sobie, że będzie już
tak niedługo, bo przecież byliśmy w połowie sezonu, a gdy przyjdą
play offy tego czasu wspólnego będzie zdecydowanie jeszcze mniej.
Z tych wszystkich rozmyślań wyrwał
mnie dzwonek do drzwi, oderwałam się więc od mojej pracy i poszłam
otworzyć. Uchyliłam drzwi i moim oczom ukazała się wysoka, dobrze
znana mi postać.
- Co Ty tu robisz?- zapytałam
zdziwiona.
- Piękne przywitanie, nie ma co.-
wyszczerzył się Paul.
- Przepraszam.- uśmiechnęłam się
lekko- Wejdź.
Siatkarz wszedł do środka i odwrócił
się w moją stronę.
- Stęskniłem się za Tobą..-
powiedział i ukrył mnie w swoich ramionach.
Przylgnęłam do niego mocniej i
wciągałam zapach jego perfum. Brakowało mi go.
- Ja też..- wyszeptałam po chwili.
- No dobrze, a teraz porywam Cię.-
odsunął mnie kawałek od siebie i spojrzał w moje oczy.
- Ale ja nie mogę..- westchnęłam.
Lotman wyprostował się i oparł ręce
na biodrach.
- Nie ma żadnego „ale”- powiedział
poważnie.
- No właśnie jest, mam prace do
skończenia i muszę to zrobić. Nie chce wylecieć z roboty.
- No dobrze to pokaż mi co tam masz do
zrobienia, pomogę Ci i idziemy.
Nie wierzyłam, że to się uda, ale
zaprosiłam Paula do swojego pokoju, pokazałam mu zdjęcia, które
miałam na laptopie i wyjaśniłam ile i jakie muszę wybrać, a
potem przerobić. Kiedy mu to wszystko wytłumaczyłam siatkarz wziął
ode mnie laptopa, wybrał 30 fotek i oddał mi sprzęt. Spojrzałam
na niego zdziwiona.
- No co? Tu masz odpowiednie moim
zdaniem zdjęcia, w niektórych wystarczy tylko poprawić ostrość,
a w kilku jak np. tych trzech- wskazał mi kilka prac- możesz
pobawić się kolorem i będzie idealnie.
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi
oczami. Dlaczego sama na to nie wpadłam? Ja bawiłabym się z tym
wszystkim całą noc, a tu pojawia się Lotman, przegląda zdjęcia i
wszystko już jest gotowe.
- Skąd wiesz, że tak będzie dobrze?-
zapytałam dalej zaskoczona.
- No wiesz…- spojrzał gdzieś w bok-
Przeglądam Twoje zdjęcia na stronie, wiem już mniej więcej jaką
masz technikę, więc starałem się wybrać prace podobne do
wcześniejszych, ale jednak takie które wprowadzały by coś nowego.
- Nie miałam pojęcia, że tak
dobrze mnie znasz.- uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam
laptopa.- Ty znasz dobrze mnie, więc nie chciałem pozostać w tyle i starałem się poznać trochę Twoją pracę- również posłał mi uśmiech- Więc to już koniec? Zdążysz jutro zająć się poprawkami.
- Teraz tak. To gdzie mnie porywasz?
Nim się obejrzałam nadeszły święta.
Nie miałam pojęcia co dać w prezencie Paulowi, ale Marysia
podrzuciła mi jak najbardziej oczywisty pomysł. Wybrałam nasze
wspólne zdjęcia, których miałam pełno na laptopie, wcześniej
nie sądziłam, że Paul jest taki chętny do pozowania przed
obiektywem, ale kiedy tylko wpadałam w jego ramiona nie potrafił
odmówić mi wspólnej fotki. Na pendrive wrzuciłam również
zdjęcia z imprezy Alka, kilka z wspólnych wyjść z przyjaciółmi, a
nawet znalazły się z boiska i szatni. Wszystkie przedstawiały
uśmiechnięte twarze siatkarzy oraz ich wybranek. Udałam się z tym
wszystkim do fotografa i już po kilku godzinach wkładałam zdjęcia
do dużego kolorowego albumu. Nagle rozdzwonił się mój telefon, więc przerwałam na chwilę swoją czynność i odebrałam komórkę.
- Słucham.
- Dyśka skarbie, możesz do mnie
wpaść?- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.- Jasne, ale coś się stało?- zapytałam.
- Za dwie godziny mam ostatni w tym roku trening, a potem muszę się spakować, więc chciałbym teraz z Tobą porozmawiać.
Spakować?- w mojej głowie zapaliła
się czerwona lampka. Wiedziałam co siatkarz ma na myśli, zapewne
wyjeżdża na święta do rodziny, chyba nie sądziłam, że będzie
inaczej. Jednak gdzieś w środku myślałam, że chociaż raz w życiu spędzę te święta tak naprawdę, z kimś kogo kocham. W domu święta
zawsze wyglądały tak samo, najpierw dużo zamieszania, nerwy podczas
przygotowań, potem kolacja i można powiedzieć, że każdy wracał
do swojego świata. Nic specjalnego. Dlatego w tym roku cieszyłam
się, że jestem tu w Rzeszowie. W planach nie miałam powrotu do
domu, ale chyba będę musiała te plany zmienić. Nie powiem, ale
zrobiło mi się smutno. Pamiętam, że Marysia wspominała mi, że
rodzice Piotrka zaprosili ją na Wigilię, właściwie to
zazdrościłam jej.
- Pewnie, zaraz będę.-
powiedziałam smutno i się rozłączyłam.
W drodze do domu Lotmana
przygotowywałam się na to co mi powie. Dobrze wiedziałam, że
tęskni za rodziną, ale ja tak bardzo chciałam mieć go przy sobie.
Od kilku tygodni mijaliśmy się tylko, a ja wreszcie chciałam
znaleźć się w jego ramionach i już się z nich nie wynurzać. Z bijącym sercem podeszłam do drzwi mieszkania przyjmującego i
zapukałam.
- Otwarte.- usłyszałam jego głos,
więc nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.- Gdzie jesteś?- zapytałam zdejmując buty i kurtkę.
- W kuchni. Co chcesz do picia?
- Kawę z mlekiem poproszę.
- Już się robi.
Niepewnie weszłam do kuchni i
przytuliłam się do jego pleców. Odwrócił się powoli w moją
stronę przytrzymując mnie za ręce i spojrzał w moje oczy po czym
mocno przytulił.
- Kocham Cię.- wyszeptałam, był
to pierwszy raz kiedy powiedziałam mu co tak naprawdę do niego
czuję.
Popatrzył na mnie trochę zaskoczony
po czym złożył na moich ustach pocałunek.
- Ja Ciebie też Kocham skarbie.-
powiedział poważnie.
Westchnęłam cicho i oparłam głowę
o jego tors. Jego serce przyspieszyło i teraz biło mocniej, byłam
pewna, że zaskoczyłam go tym wyznaniem, ale skoro miał wyjechać
chciałam żeby wiedział, że ma dla kogo tu jak najszybciej wrócić.
Nie chciałam niedomówień.
- O czym chciałeś porozmawiać?-
wiedziałam, że to musi się stać, więc nie chciałam przeciągać
tego w nieskończoność.- Usiądź, zaraz będzie kawa.- polecił mi, a ja posłusznie zrobiłam co kazał.
- Dziękuję.
Paul zalał moją kawę wrzątkiem,
wyjął mleko z lodówki i podał mi wszystko. Właściwie to nie
miałam ochoty na nic, ale szybko posłodziłam napój, wlałam mleko
i z jakąś dziwną determinacją zabrałam się za mieszanie.
- Pójdziesz jutro ze mną na
spotkanie klubowe?- zapytał nagle- Wiem, że masz pewnie swoje
zaproszenie, ale chciałbym abyś poszła tam jako moja osoba
towarzysząca, a nie jako pracownik.- Ale...
- Proszę Cię.- siatkarz złapał mnie za ręce.
Nie potrafiłam mu odmówić, przecież nawet tego nie chciałam.
- Dobrze, pójdę z Tobą.- zgodziłam się szybko.
- Ciesze się. To będą nasze ostatnie godziny razem zanim wyjadę, więc chciałbym jak najwięcej czasu spędzić z Tobą.
- Wyjeżdżasz na całe święta?- zapytałam jakby od niechcenia.
- No tak.. Wracam dopiero przed Nowym Rokiem, bo wtedy wznawiamy treningi no i z chłopakami świętujemy Sylwestra.
Po tym co powiedział zrobiło mi się jeszcze smutniej. Tyle czasu bez niego, nie miałam pojęcia jak to wytrzymam. Ale musiałam być silna, nic innego mi nie pozostawało. W szybkim tempie wypiłam swoją kawę. Prawie się już nie odzywałam. Paul pytał mnie o moje plany, a ja nie wiedziałam co mu powiedzieć. Nie chciałam zostać tu sama, Marysia nie wybierała się do domu, tylko do Nowakowskich, mi pozostawała chyba ta pierwsza opcja, ale właściwie nie wiedziałam czy warto wracać. Lotmanowi powiedziałam, że być może pojadę do rodziny, ale ile w tym prawdy, sama nie potrafiłam stwierdzić. Kiedy przyjmujący odprowadził mnie do drzwi znów chwycił mnie za ręce i przyciągnął do siebie.
- Już tęsknię.- wychrypiał.
- Ja też... Więc jutro ostatni dzień.. Będę gotowa o 10 dobrze?- zapytałam smutno.
- Dobrze, przyjadę po Ciebie i Marysię z Pitem.
- Okey.- pokiwałam powoli głową, pocałowałam go i wyszłam.
________________________________________________________________
Po bardzo długiej przerwie jest. Z każdym kolejnym odcinkiem bliżej końca, może
dlatego tak ciężko mi idzie pisanie. No, ale cóż. Zostawiam was z tym rozdziałem,
miłego czytania :)
Pozdrawiam.
Super rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńKurde. Mam nadzieję, że Paul zmieni plany i zostanie z Dominiką, albo zabierze ją ze sobą do Stanów. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D http://siatkowkomania.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam szybko wczoraj, ale nie miałam czasu na napisanie komentarza, więc pisze dziś;) dłuuuugo kazałaś czekać na kolejny rozdział ale warto było, i czekam w napięciu co się wydarzy;) mam nadzieję, że następny rozdział już niedługo?;p
OdpowiedzUsuńNo myślę, że jutro albo pojutrze dodam kolejny rozdział, także zapraszam :)
Usuń