niedziela, 26 maja 2013

XVI.

I tak moje życie znów stało się proste i piękne.
Otworzyłam oczy i przed sobą ujrzałam głębie brązowego koloru. Paul wpatrywał się we mnie, a mi zwyczajnie zrobiło się głupio. Bez makijażu, w potarganych włosach i wymiętej koszulce. Przy nim musiałam się prezentować jak jakieś brzydkie kaczątko, gdyż on mimo swojego lekkiego zarostu i poczochranych włosów wyglądał jak młody bóg. Był tak uroczy, że miałam ochotę od razu się w niego wtulić, ale przypominając sobie jak wyglądam przykryłam się tylko szczelniej kołdrą.
- Gdzie mi uciekasz księżniczko?- usłyszałam rozbawiony głos Paula.
- Wyglądam jak czupiradło.- jęknęłam nadal przykryta po same uszy.
Siatkarz delikatnie odsunął kołdrę i spojrzał na moją twarz.
- Dla mnie wyglądasz jak bogini.- szepnął i założył mi kosmyk włosów za ucho.
- Taaa..- parsknęłam i wywróciłam oczami.
Lotman uśmiechnął się tylko i pokręcił głową po czym zbliżył się do mnie i pocałował.
- Nie marudź już tak. Wyglądasz przepięknie.
- Yhymmm.. I dlatego mi się tak przyglądałeś?- zapytałam.
- Tak. Wyglądasz tak słodko jak śpisz, że chyba powinienem sobie to nagrać.
- No tylko spróbuj!- rzuciłam groźnie.
Przyjmujący schował twarz w poduszce i buchnął śmiechem, gdy już się uspokoił spojrzał na mnie uważnie.
- Co chcesz na śniadanie?
- Nie jestem głodna..- odparłam zgodnie z prawdą, gdyż nie czułam potrzeby zjedzenia czegokolwiek.
- No chyba nie uważasz, że puszczę Cię bez śniadania?- uniósł lekko jedną brew.
- Ale ja naprawdę niczego nie przełknę, no chyba, że kawę.
- No nie wiem, nie wiem…
- Ale ja wiem- uśmiechnęłam się- A teraz muszę pod prysznic.
- Nie ma sprawy.- Lotman pochylił się lekko nade mną i wziął mnie na ręce.
- Co Ty robisz?- zapytałam zaskoczona.
- Wykonuję Twoje życzenie- uśmiechnął się szeroko.
Zaśmiałam się tylko cicho po czym pozwoliłam zanieść się do łazienki.

Dni mijały coraz szybciej. Zawsze uważałam, że zima to taki leniwy czas kiedy stopuje się trochę z pracą i całym tym pośpiechem, ale w tym roku przekonałam się, że jest zupełnie odwrotnie. Pracowałam prawie podwójnie, gdyż mecze rozgrywaliśmy co tydzień. Na każdym spotkaniu musiałam być obecna. Nie narzekałam ani trochę tylko z dwóch prostych przyczyn, a mianowicie dlatego, że uwielbiałam fotografię, a fotografia powiązana z siatkówką to już idealna praca. Było mi trochę szkoda, że nie mogę znów pracować ze starszymi Resoviakami, ale właściwie nie było tak źle. Kiedy tylko mogłam pojawiałam się na ich meczach i robiłam zdjęcia do własnych albumów. Na mojej poczcie coraz częściej znajdowałam prośby z przesłaniem własnych zdjęć do osób, które prowadziły różne strony związane z siatkówką. Dostałam nawet kilka propozycji, aby współtworzyć takowe strony, jednak nie miałam do tego jakoś głowy. Chętnie dzieliłam się zdjęciami i poznawałam nowe osoby, które tak jak ja pokochały siatkówkę i naszych rzeszowskich siatkarzy. Nigdy nie sądziłam, że ta praca da mi tyle szczęścia. Praca z siatkarzami pod każdym względem była spełnieniem marzeń, ale właśnie te dodatkowe rzeczy jak poznawanie oddanych kibiców i przyjmowanie od nich gratulacji, za dobrą robotę było czymś szalenie miłym.
Doskonaliłam właśnie kolejną porcję zdjęć, kiedy rozdzwonił się mój telefon.
- Słucham.- odebrałam nie patrząc nawet na wyświetlacz.
- Cześć mała! Zostaw już te zdjęcia lecimy gdzieś na miasto.- usłyszałam po drugiej stronie.
- Maryś wiesz, że muszę mieć to skończone na jutro.
- Oj no weź, przecież wiem, że te zdjęcia wyglądają już idealnie, więc możesz już je zostawić. Czekamy na Ciebie.- moja przyjaciółka nie znosiła sprzeciwu.
- My czyli?- zapytałam.
- No jak kto? Paul, Piotrek, Krzysiek, Iwona, Alek i Grzesiek.
- A co to za zbiorowisko? Ja o czymś nie wiem?
- Jak się ruszysz wreszcie z tego domu to się dowiesz.
- Nie mogę.- zawyłam smutno. Tak bardzo chciałam się z nimi spotkać, ale nie mogłam zawalić tych zdjęć.
- Przekonamy się.- rzuciła i się rozłączyła.
Nie miałam czasu zastanawiać się nad tym co powiedziała, bo jak najszybciej chciałam uporać się ze swoją pracą. Dochodziła 21, a ja nie byłam nawet w połowie. Westchnęłam głośno, kiedy pomyślałam, że dzisiaj znowu nie zobaczę się z Paulem. Nie widziałam go od zeszłego tygodnia, kiedy to znalazłam wreszcie czas by wybrać się na mecz Rzeszów- Kielce. Jak zawsze było magicznie. Kibice dopisali, zrobiłam mnóstwo fotek i wreszcie na mojej koszulce zebrałam wszystkie autografy Resoviaków, a nawet kilka graczy z Effectora. Jedynym minusem było to, że z Paulem spędziłam zaledwie chwilę. Przez ten tydzień rozmawialiśmy tylko przez telefon i sms-y, a to było jak dla mnie za mało. Jednak nie buntowałam się, nie starałam znaleźć na to jakiegoś złotego środka, po prostu czekałam aż ten gorący czas minie i razem z Paulem będziemy mieć więcej czasu dla siebie. Właściwie to chyba wmawiałam sobie, że będzie już tak niedługo, bo przecież byliśmy w połowie sezonu, a gdy przyjdą play offy tego czasu wspólnego będzie zdecydowanie jeszcze mniej.
Z tych wszystkich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi, oderwałam się więc od mojej pracy i poszłam otworzyć. Uchyliłam drzwi i moim oczom ukazała się wysoka, dobrze znana mi postać.
- Co Ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
- Piękne przywitanie, nie ma co.- wyszczerzył się Paul.
- Przepraszam.- uśmiechnęłam się lekko- Wejdź.
Siatkarz wszedł do środka i odwrócił się w moją stronę.
- Stęskniłem się za Tobą..- powiedział i ukrył mnie w swoich ramionach.
Przylgnęłam do niego mocniej i wciągałam zapach jego perfum. Brakowało mi go.
- Ja też..- wyszeptałam po chwili.
- No dobrze, a teraz porywam Cię.- odsunął mnie kawałek od siebie i spojrzał w moje oczy.
- Ale ja nie mogę..- westchnęłam.
Lotman wyprostował się i oparł ręce na biodrach.
- Nie ma żadnego „ale”- powiedział poważnie.
- No właśnie jest, mam prace do skończenia i muszę to zrobić. Nie chce wylecieć z roboty.
- No dobrze to pokaż mi co tam masz do zrobienia, pomogę Ci i idziemy.
Nie wierzyłam, że to się uda, ale zaprosiłam Paula do swojego pokoju, pokazałam mu zdjęcia, które miałam na laptopie i wyjaśniłam ile i jakie muszę wybrać, a potem przerobić. Kiedy mu to wszystko wytłumaczyłam siatkarz wziął ode mnie laptopa, wybrał 30 fotek i oddał mi sprzęt. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- No co? Tu masz odpowiednie moim zdaniem zdjęcia, w niektórych wystarczy tylko poprawić ostrość, a w kilku jak np. tych trzech- wskazał mi kilka prac- możesz pobawić się kolorem i będzie idealnie.
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Dlaczego sama na to nie wpadłam? Ja bawiłabym się z tym wszystkim całą noc, a tu pojawia się Lotman, przegląda zdjęcia i wszystko już jest gotowe.
- Skąd wiesz, że tak będzie dobrze?- zapytałam dalej zaskoczona.
- No wiesz…- spojrzał gdzieś w bok- Przeglądam Twoje zdjęcia na stronie, wiem już mniej więcej jaką masz technikę, więc starałem się wybrać prace podobne do wcześniejszych, ale jednak takie które wprowadzały by coś nowego.
- Nie miałam pojęcia, że tak dobrze mnie znasz.- uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam laptopa.
- Ty znasz dobrze mnie, więc nie chciałem pozostać w tyle i starałem się poznać trochę Twoją pracę- również posłał mi uśmiech- Więc to już koniec? Zdążysz jutro zająć się poprawkami.
- Teraz tak. To gdzie mnie porywasz?


Nim się obejrzałam nadeszły święta. Nie miałam pojęcia co dać w prezencie Paulowi, ale Marysia podrzuciła mi jak najbardziej oczywisty pomysł. Wybrałam nasze wspólne zdjęcia, których miałam pełno na laptopie, wcześniej nie sądziłam, że Paul jest taki chętny do pozowania przed obiektywem, ale kiedy tylko wpadałam w jego ramiona nie potrafił odmówić mi wspólnej fotki. Na pendrive wrzuciłam również zdjęcia z imprezy Alka, kilka z wspólnych wyjść z przyjaciółmi, a nawet znalazły się z boiska i szatni. Wszystkie przedstawiały uśmiechnięte twarze siatkarzy oraz ich wybranek. Udałam się z tym wszystkim do fotografa i już po kilku godzinach wkładałam zdjęcia do dużego kolorowego albumu. Nagle rozdzwonił się mój telefon, więc przerwałam na chwilę swoją czynność i odebrałam komórkę.
- Słucham.
- Dyśka skarbie, możesz do mnie wpaść?- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
- Jasne, ale coś się stało?- zapytałam.
- Za dwie godziny mam ostatni w tym roku trening, a potem muszę się spakować, więc chciałbym teraz z Tobą porozmawiać.
Spakować?- w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Wiedziałam co siatkarz ma na myśli, zapewne wyjeżdża na święta do rodziny, chyba nie sądziłam, że będzie inaczej. Jednak gdzieś w środku myślałam, że chociaż raz w życiu spędzę te święta tak naprawdę, z kimś kogo kocham. W domu święta zawsze wyglądały tak samo, najpierw dużo zamieszania, nerwy podczas przygotowań, potem kolacja i można powiedzieć, że każdy wracał do swojego świata. Nic specjalnego. Dlatego w tym roku cieszyłam się, że jestem tu w Rzeszowie. W planach nie miałam powrotu do domu, ale chyba będę musiała te plany zmienić. Nie powiem, ale zrobiło mi się smutno. Pamiętam, że Marysia wspominała mi, że rodzice Piotrka zaprosili ją na Wigilię, właściwie to zazdrościłam jej.
- Pewnie, zaraz będę.- powiedziałam smutno i się rozłączyłam.
W drodze do domu Lotmana przygotowywałam się na to co mi powie. Dobrze wiedziałam, że tęskni za rodziną, ale ja tak bardzo chciałam mieć go przy sobie. Od kilku tygodni mijaliśmy się tylko, a ja wreszcie chciałam znaleźć się w jego ramionach i już się z nich nie wynurzać. Z bijącym sercem podeszłam do drzwi mieszkania przyjmującego i zapukałam.
- Otwarte.- usłyszałam jego głos, więc nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Gdzie jesteś?- zapytałam zdejmując buty i kurtkę.
- W kuchni. Co chcesz do picia?
- Kawę z mlekiem poproszę.
- Już się robi.
Niepewnie weszłam do kuchni i przytuliłam się do jego pleców. Odwrócił się powoli w moją stronę przytrzymując mnie za ręce i spojrzał w moje oczy po czym mocno przytulił.
- Kocham Cię.- wyszeptałam, był to pierwszy raz kiedy powiedziałam mu co tak naprawdę do niego czuję.
Popatrzył na mnie trochę zaskoczony po czym złożył na moich ustach pocałunek.
- Ja Ciebie też Kocham skarbie.- powiedział poważnie.
Westchnęłam cicho i oparłam głowę o jego tors. Jego serce przyspieszyło i teraz biło mocniej, byłam pewna, że zaskoczyłam go tym wyznaniem, ale skoro miał wyjechać chciałam żeby wiedział, że ma dla kogo tu jak najszybciej wrócić. Nie chciałam niedomówień.
- O czym chciałeś porozmawiać?- wiedziałam, że to musi się stać, więc nie chciałam przeciągać tego w nieskończoność.
- Usiądź, zaraz będzie kawa.- polecił mi, a ja posłusznie zrobiłam co kazał.
- Dziękuję.
Paul zalał moją kawę wrzątkiem, wyjął mleko z lodówki i podał mi wszystko. Właściwie to nie miałam ochoty na nic, ale szybko posłodziłam napój, wlałam mleko i z jakąś dziwną determinacją zabrałam się za mieszanie.
- Pójdziesz jutro ze mną na spotkanie klubowe?- zapytał nagle- Wiem, że masz pewnie swoje zaproszenie, ale chciałbym abyś poszła tam jako moja osoba towarzysząca, a nie jako pracownik.
- Ale...
- Proszę Cię.- siatkarz złapał mnie za ręce.
Nie potrafiłam mu odmówić, przecież nawet tego nie chciałam.
- Dobrze, pójdę z Tobą.- zgodziłam się szybko.
- Ciesze się. To będą nasze ostatnie godziny razem zanim wyjadę, więc chciałbym jak najwięcej czasu spędzić z Tobą.
- Wyjeżdżasz na całe święta?- zapytałam jakby od niechcenia.
- No tak.. Wracam dopiero przed Nowym Rokiem, bo wtedy wznawiamy treningi no i z chłopakami świętujemy Sylwestra.
Po tym co powiedział zrobiło mi się jeszcze smutniej. Tyle czasu bez niego, nie miałam pojęcia jak to wytrzymam. Ale musiałam być silna, nic innego mi nie pozostawało. W szybkim tempie wypiłam swoją kawę. Prawie się już nie odzywałam. Paul pytał mnie o moje plany, a ja nie wiedziałam co mu powiedzieć. Nie chciałam zostać tu sama, Marysia nie wybierała się do domu, tylko do Nowakowskich, mi pozostawała chyba ta pierwsza opcja, ale właściwie nie wiedziałam czy warto wracać. Lotmanowi powiedziałam, że być może pojadę do rodziny, ale ile w tym prawdy, sama nie potrafiłam stwierdzić. Kiedy przyjmujący odprowadził mnie do drzwi znów chwycił mnie za ręce i przyciągnął do siebie.
- Już tęsknię.- wychrypiał.
- Ja też... Więc jutro ostatni dzień.. Będę gotowa o 10 dobrze?- zapytałam smutno.
- Dobrze, przyjadę po Ciebie i Marysię z Pitem.
- Okey.- pokiwałam powoli głową, pocałowałam go i wyszłam.

________________________________________________________________
Po bardzo długiej przerwie jest. Z każdym kolejnym odcinkiem bliżej końca, może
dlatego tak ciężko mi idzie pisanie. No, ale cóż. Zostawiam was z tym rozdziałem, 
miłego czytania :)
Pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. Super rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde. Mam nadzieję, że Paul zmieni plany i zostanie z Dominiką, albo zabierze ją ze sobą do Stanów. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D http://siatkowkomania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam szybko wczoraj, ale nie miałam czasu na napisanie komentarza, więc pisze dziś;) dłuuuugo kazałaś czekać na kolejny rozdział ale warto było, i czekam w napięciu co się wydarzy;) mam nadzieję, że następny rozdział już niedługo?;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No myślę, że jutro albo pojutrze dodam kolejny rozdział, także zapraszam :)

      Usuń