środa, 5 czerwca 2013

XX.

Obudziłam się w swoim łóżku i ze zdziwieniem rozejrzałam po pokoju. Kiedy ujrzałam swoje odbicie w lustrze przeczesałam ręką niesforne kosmyki włosów i spojrzałam na swój ubiór. Miałam na sobie czarną sukienkę, a obok łóżka zauważyłam szpilki. Wczorajszego wieczoru musiałam zasnąć na kolanach Łukasza, a  on zapewne przyniósł mnie do łóżka- pomyślałam. Zegarek stojący na szafce nocnej wybił właśnie 10, więc powoli zsunęłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Szłam cicho na palcach by przypadkiem nie obudzić Ziomka,  który jak mi się wydawało powinien być w salonie, jednak gdy zajrzałam tam zobaczyłam tylko koc na sofie, a siatkarza nie było.
- Co się tak skradasz?- usłyszałam za sobą  i prawie nie dostałam zawału.
Odetchnęłam głośno, próbując uspokoić troche serce i odwróciłam się w stronę kuchni z której wyglądał szeroko uśmiechnięty Żygadło.
- Chcesz mnie zabic? Myślałam, że śpisz..- weszłam do kuchni i usiadłam na krześle obok stołu.
- O tej porze? Chyba żartujesz?- rozgrywający nadal nie przestawał się uśmiechać.
Przetarłam dłońmi zaspane oczy i dopiero po chwili zorientowałam się, że nie był to dobry pomysł. Rozmazałam doszczętnie mój makijaż, który był i tak w fatalnym stanie. Miałam ochotę strzelić sobie w głowę za to, że po wczorajszym powrocie do domu od razu nie wskoczyłam pod prysznic tylko usiadłam sobie z Ziomkiem w salonie i oddałam pogawędce. Zrezygnowana pokręciłam głową i głośno westchnęłam.
- Weź prysznic, a ja przygotuje jakieś śniadanie okej?- usłyszałam głos Ziomka.
- Ale nie musisz.. Ja zaraz coś zrobie, w końcu jesteś moim gościem.
- I dlatego chce Ci się  jakoś odwdzięczyc. No już, zmykaj- ponaglił mnie.
- Nie masz za co..
- Nawet nie zaczynaj- siatkarz podszedł do mnie, złapał mnie za ręce i pomógł wstac.
- Dziękuję- powiedziałam cicho- Za wszystko.
- Nie ma sprawy- uśmiechnął się  kolejny raz i delikatnie wypchnął mnie z kuchni.
Wróciłam do swojego pokoju po jakieś wygodniejsze ubrania  po czym skierowałam się do łazienki. Pod prysznicem spędziłam chyba z 15 minut, po czym starannie rozczesałam i wysuszyłam włosy, zmyłam stary makijaż i pomalowałam tylko lekko rzęsy tuszem. Od razu poczułam się lepiej i nabrałam energii do życia.
Wróciłam do kuchni, w której mieszały się  już różne zapachy.
- Nie bardzo wiedziałem co gdzie jest, ale jakoś sobie poradziłem. Siadaj,  proszę- Ziomek odsunął mi krzesło i poczekał aż usiądę po czym zajął miejsce na przeciw mnie.
Na stole stał już talerz z grzankami, drugi z serem i wędlinami oraz plasterkami ogórka i pomidora. Zaś przede mną znajdował się talerz z gorącą jajecznicą a obok właśnie zaparzona kawa.
- Mógłby na mnie co rano czekac tak zastawiony stół- rozmarzyłam się.
- Nie ma sprawy- Ziomek puścił mi oczko i złapał za sztućce- smacznego.
- Smacznego- odpowiedziałam z uśmiechem i zabrałam się za moje śniadanie.
Po posiłku Łukasz pomógł mi posprzątac i usiedliśmy spokojnie w salonie.
- Odniosłeś  mnie wczoraj do łóżka- stwierdziłam.
Siedziałam właśnie w moim ulubionym fotelu i wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Dzięki obecności siatkarza wczorajszy wieczór minął mi bardzo miło, a i dzisiejszy poranek był równie dobry.
- No wiesz, ja tak mogłem siedziec całą noc, ale nie chciałem żebyś się przestraszyła jak rano otworzysz oczy i mnie zobaczysz- powiedział wzruszając przy tym ramionami.
- Przesadzasz. To ja dzisiaj wyglądałam jak czarownica- zaśmiałam się cicho i przeniosłam wzrok na Łukasza.
- Teraz to ty przesadzasz-  kąciki jego ust uniosły się lekko.
- Jak długo zostajesz w Polsce?- próbowałam zmienić temat, by nie zacząć się czerwienic jak burak.
- Jutro wieczorem wracam do Rosji- posmutniał- Nie mamy zbyt wiele czasu na odpoczynek, ale ciesze się nawet. Poza tym to już  prawie półmetek. Jeszcze trochę i sezon reprezentacyjny.
- Już nie mogę się doczekać.
- Ty też?- znów na jego twarzy zagościł uśmiech.
- No jasne. Zobaczyć was wszystkich razem to dopiero przeżycie i te emocje- znów zniknęłam w krainie marzeń.
- Razem z Krzysiem zapoznamy Cie z chłopakami.
Spojrzałam na Ziomka uradowana.
- Ty wiesz jak sprawić by mój dzień  nabrał kolorów- szepnęłam i zerwałam się z miejsca by wpaść w ramiona siatkarza.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie dobrych kilka minut, kiedy usłyszałam szczęk otwieranych drzwi. Szybko wstałam, przepraszając Łukasza i poszłam do przedpokoju.
- Cześc słońce!- powitała mnie moja przyjaciółka a stojący za nią Pit tylko pomachał wesoło.
- Siemka! Piotrek wchodź, wchodź. Chcecie coś ciepłego do picia? Zaraz mi tu będziecie wszystko opowiadac co tam się wczoraj działo- uśmiechnęłam się do nich.
- Mamy gościa?- zapytała Marysia przypatrując się torbie Ziomka, którą zostawił wczoraj przy wejściu.
- A tak, mamy- odpowiedziałam tajemniczo.
Marysia nie czekając na moje dalsze wyjaśnienia ruszyła do salonu i zatrzymała się w drzwiach. Dobrze wiedziałam kogo miała nadzieję zobaczyć.
- O cześć!- wydukała tylko.
Zaprosiłam Piotrka do salonu i on także był w nie mniejszym szoku widząc Żygadło, jednak chyba bardziej ucieszył się z widoku kolegi niż moja przyjaciółka. Zabrałam ją więc do kuchni pod pretekstem zrobienia herbaty, a chłopakom dałyśmy chwilę na rozmowę sam na sam.
- Co on tu robi?-  Marysia nie kryła tego, że obecnośc rozgrywającego jej się nie podoba- Wy coś, no...wiesz?
Wywróciłam oczami kręcąc niedowierzająco głową.
- Posądzasz mnie o coś takiego? Rozumiem ktoś kto mnie nie zna, ale ty?- uniosłam lekko brwi.
- Przepraszam, Dyśka przepraszam. Ale nie powiesz mi, że to nie wygląda co najmniej dziwnie.
- Okey, okey- włączyłam czajnik elektryczny i z impetem usiadłam na krześle- Domyślam się jak to wygląda, ale nic nie było. Żona go zostawiła, przyjechał do Igły u którego nie mógł zostać więc zgodziłam się żeby przenocował u nas.
- Powiedz mi jeszcze, że spał w moim łóżku?- wytrzeszczyła na mnie oczy.
Pokręciłam przecząco głową.
- W twoim?- zapytała nieśmiało.
Klepnęłam ją lekko w czoło i wyjęłam z szafki kubki, bo woda prawie się zagotowała.
- Na kanapie spał głupku, na kanapie- powiedziałam spokojnie.
- Yhym..- burknęła tylko moja przyjaciółka i pomogła mi przygotować herbatę.
Dzień zleciał nam na rozmowach o Wigilii u państwa Nowakowskich oraz o naszej u Ignaczaków, a potem siatkarze zaczęli opowiadać śmieszne historie które przytrafiały im się podczas meczów i treningów i zanim się obejrzeliśmy na dworze zaczęło się robić ciemno. Nawet Marysia zmieniła trochę swój stosunek do Łukasza. Na początku traktowała go oschle, ze względu na to, że kilka miesięcy wcześniej to on był powodem moich złych relacji z Paulem, ale z czasem zrozumiała, że to fajny facet i że warto poznać go bliżej.
Kiedy Piotrek chciał się już zbierac a przy okazji zabrac Ziomka do Igły rozdzwonił się telefon gdzieś w moim pokoju. Pobiegłam więc tam szybko i odszukałam go co wcale nie było proste, bo nie wiem jakim cudem znalazł się w szafie z ubraniami. Wzięłam go do ręki i szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę nie patrząc nawet na wyświetlacz.
- Tak słucham.
- A cóż to za oficjalny ton?- usłyszałam po drugiej stronie.
- Przepraszam Cię, ale nie zdążyłam spojrzeć kto dzwoni- usiadłam wygodnie na podłodze i oparłam się o łóżko.
- Nie gniewam się przecież skarbie- byłam pewna, że  się uśmiechnął- Jak święta mijają? Co u rodziny?
W tym momencie nie miałam pojęcia co mu odpowiedziec. W pierwszej chwili chciałam skłamac i powiedziec mu jak to wspaniale jest u rodziców, ale pomyślałam, że i tak pewnie dowie się gdzie spędzałam święta, więc nie ma po co kłamać.
- Święta dobrze, zostałam w Rzeszowie i wczorajszy wieczór spędziłam u Igły, był też Alek z rodziną, a jak u Ciebie?- szybko chciałam zmienić temat.
- Coś się stało, że nie pojechałaś do domu?- zaniepokoił się Paul.
- Nie, wszystko dobrze, tylko nie chciałam męczyć się w korkach i w ogóle.
- Rozumiem... U mnie też dobrze, wracam jutro wieczorem, więc wtedy wszystko Ci opowiem.
-  Dobrze, to do zobaczenia, pa- i nie czekając na to co odpowie Lotman rozłączyłam się.
Rzuciłam komórkę na łóżko, a twarz schowałam w dłoniach. Dlaczego teraz nie cieszyłam się, że mój chłopak jutro wraca? Dlaczego nie skakałam z radości tylko miałam ochotę gdzieś uciec? Kilkanaście godzin temu nie mogłam doczekać się żeby Paul wrócił, a w tej chwili było mi to obojętne. Wiem, że brzmiało to okropnie, ale taka była prawda. Te kilkanaście godzin wystarczyło żebym zaczęła inaczej patrzeć na mój związek. Paul wyjechał, choć miałam nadzieję, że zostanie ze mną albo chociaż zabierze mnie ze sobą. Nie odzywał się aż do teraz by łaskawie poinformować mnie, że wraca. W tej chwili chciałam wszystko zrzucić na niego. Całą winę za to, że tak naprawdę nie wiem co do niego czuję. To ja byłam problemem nie on. Wystarczyło żeby pojawił się Żygadło a ja już nie byłam pewna swoich uczuć.
- Wszystko w porządku?- Łukasz lekko dotknął mojego ramienia, a ja wzdrygnęłam się, nie słyszałam nawet jak wszedł.
- Chyba nie bardzo...- nie chciałam go okłamywać, poza tym wiedziałam, że nie ma to sensu.
Usiadł obok mnie i przytulił do siebie. Położyłam głowę na jego ramieniu i wpatrywałam się tępo przed siebie.
- Chcesz o tym porozmawiać?- zapytał cicho.
- Nie wiem czy go kocham ...- szepnęłam a po moim policzku spłynęła łza.
- Paula? Coś złego Ci powiedział?
- Nie, ale po prostu nie wiem czy to jest to.
- Będzie dobrze, porozmawiacie i wszystko sobie wyjaśnicie.
Otarłam kolejną łzę i spojrzałam w oczy Łukasza.
- Dziękuję Ci za wszystko, ale możesz teraz zostawić mnie samą?
- Jasne. Jakby co, wiesz gdzie mnie szukać.
I tak jak chciałam zostałam sama. Położyłam się pod kołdrę i miałam ochotę stamtąd nie wychodzić, ale nie było mi to dane, bo po kilku minutach od wyjścia Żygadło pojawiła się moja przyjaciółka.
- Dyśka co Ci jest? Najpierw jakiś telefon, nie ma Cie i nie ma, a Ziomek też nic nam nie powiedział- Marysia usiadła na brzegu łóżka i przyglądała mi się z troską.
- Pojechali już?
- Tak, Piotrek ma odwieźć Łukasza, ale ty nie zmieniaj tematu tylko mów o co chodzi.
- Paul jutro wraca...- powiedziałam cicho.
- I dlatego wyglądasz jakbyś miała zaraz się rozpłakać?
- Maryś.. ja nie wiem co do niego czuję- szepnęłam i faktycznie się rozpłakałam.
***
Wczorajszy wieczór w całości spędziłam w łóżku użalając się nad sobą. Marysia starała się przekonać mnie, że jednak kocham Paula. Jak to argumentowała w końcu tyle przeszliśmy, byliśmy parą idealną, a poza tym byliśmy tacy szczęśliwi w swoim towarzystwie. Z każdym jej zdaniem zamiast myśleć o Paulu myślałam o Łukaszu. Nie wierzyłam, że przez przypadek znalazł się w te święta u Krzyśka. Tak po prostu miało być. Już wtedy gdy spotkałam go pierwszy raz nie mogłam wymazać go z pamięci, ale wtedy nie miałam szans. On miał żonę, mieszkał w Rosji a ja nie miałam nawet prawa myśleć o nim w ten sposób. Ale teraz wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Niedługo Łukasz miał być wolny, miał wrócić do Polski, kiedy rozpocznie się sezon reprezentacyjny i nic nie stało na przeszkodzie bym myślała o nim w ten sposób. Gdy nie miałam już siły myśleć o całej tej sytuacji  wreszcie odpłynęłam w krainę snów.
Rano nie czułam się ani trochę lepiej, a świadomość, że wieczorem będzie tu już Lotman mi nie pomagała.  Mimo to niechętnie wyszłam z łóżka i wzięłam długi prysznic. Ogarnęłam się trochę i zjadłam nieduże śniadanie. Kiedy usiadłam z kubkiem gorącej kawy przy stole około południa wydawało mi się, że już nic nie wiem. Marysia na szczęście nie naciskała mnie więcej i powiedziała, że wybór należy do mnie, tylko żebym już przestała płakać, co wcale nie było takie proste. Spoglądając na rzeszowskie uliczki zastanawiałam się co zrobić dalej ze swoim życiem.
Kolejny raz westchnęłam ciężko i upiłam łyk parzącej kawy. Telefon leżący na stole zawibrował, więc podniosłam go i odczytałam wiadomość:  
Paul mówił, że mam dac Ci znac o której będę po niego jechał, 
bo chciałaś pojechać ze mną, więc bądź gotowa za 2 godziny.
Daj znac czy na pewno mam po Ciebie przyjechać. 
Pozdrawiam Piotrek.
Bez większego namysłu weszłam w spis kontaktów i odszukałam numer Igły.
- Słucham- usłyszałam po dłuższej chwili.
- Cześć Krzysiu, przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałam zapytać o której godzinie będziesz odwoził Łukasza na lotnisko?- nerwowo przygryzłam dolną wargę.
- Za półtorej godzinki jedziemy, a co zabierasz się z nami?- zapytał wesoło.
- Dam ci jeszcze znać, dobrze?
- Nie ma sprawy, tylko szybko się decyduj. Przepraszam muszę kończyć, pa.
- Pa...- rozłączyłam się, dopiłam resztę kawy i poszłam przygotować się do spotkania z siatkarzem mojego życia.
 Może tak naprawdę serce nigdy nie ma racji i warto posłuchać rozumu?

_____________________________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam,przepraszam już na starcie :P Wiem, że ten ostatni miał być najlepszy a nie
jest. Zdaje sobie z tego sprawę, ale nie wiecie jak trudno mi się go pisało...
Mimo wszystko sprawa nadal zostaje nie rozstrzygnięta. No i w takim razie proszę was abyście
poczekały cierpliwie na epilog, który myślę, że najpóźniej ukaże się w piątek.
A teraz zapraszam do komentowania i życzę miłego wieczorku :)

13 komentarzy:

  1. Osz Ty, jak mogłaś, tyle czekać??;p ale jestem przekonana, że wybierze Łukasza;) ciekawe czy mam rację;) dziękuję Ci za tego bloga, żal mi że już się kończy, bo to jak narazie jeden z dwóch blogów, które czytam, bo nie natrafiłam narazie na inne, które dorównałyby Twojemu;) DZIĘKUJĘ!!! i czekam na epilog;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za tak miłe słowa.. nie spodziewałam się, że komuś się może aż tak spodobać to co piszę :) Jest mi strasznie miło :) Chyba jutro nie będę w stanie się skupić na tyle żeby coś napisać także dziś postaram się dokończyć to wszystko, więc mam nadzieję, że do potem :D
      Jeszcze raz dziękuję za każdy Twój komentarz :)

      Usuń
  2. Boże chyba nie wytrzymam do piątku. Seryjnie. Nie wiem co mam myśleć ,ale tak strasznie podoba mi się związek głównej bohaterki z amerykańskim zawodnikiem ,właśnie dlatego ,że dużo przeszli ,a Ziomek ... Nie wiem ,nie za specjalnie wierzę w miłość od pierwszego spotkania ,może jestem mało uczuciowa. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać do piatku. W wolnej chwili zapraszam niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Wytrzymasz, wytrzymasz, przecież wiem :)
      A co do tego kto będzie z kim, to wyjaśni się już naprawdę niedługo :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Nadrobiłam wszystko :D ale jestem na siebie zła,że nie śledziłam i komentowałam na bieżąco ;< no ale nic już nie zmienię :D co do rozdziału to powiem Ci, że jest genialny :D nadal nie wiem do końca którego wybierze ;) ale mam pewne domysły :D zobaczymy czy się sprawdzą :D pozdrawiam :D / Siatkówką pisane-opowiadania (CloudineK)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem jak to jest, mało wolnego czasu..
      A teraz pozostaje mi tylko zaprosić na ostatni rozdział, który będziesz miała okazję skomentować na bieżąco ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. niestety bardzo mało ;(
      przynajmniej jeden hehe :) chociaż do pewnego czasu byłam na bieżąco ;))
      szkoda, że już koniec ;/
      ale mam nadzieję, że zaczniesz nowego pisać :)
      również pozdrawiam :D

      Usuń
  4. echh... te zawirowania... chłopak, z którym ma się wiele wspaniałych wspomnień i chwil, lecz który nie pomyślał o swojej ukochanej na święta czy mężczyzna o którym bohaterka ciągle myśli ale nie jest pewna przyszłości? ciekawe co wybierze, ja osobiście nie wiem co bym zrobiła, wszystko w jej rękach :)
    rozdział oczywiście jak zawsze jest świetny, aż szkoda że to koniec:)
    jeśli będziesz miała czas i ochotę to zapraszam do siebie :) http://serca-kolysanie.blogspot.com/
    pozdrawiam sassy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też trochę jest szkoda, że to koniec..no ale cóż.
      Czas zająć się czymś nowym :) Zapraszam oczywiście na epilog, w którym wreszcie wszystko się wyjaśni :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Jeśli to nie będzie Paul to grrrr... PS szkoda że kończysz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nic mi nie zrobisz? ;) Wiem, wiem, że szkoda.
      Samej mi smutno, ale ciesze się, że poznałam tu tyle świetnych ludzi :)

      Usuń
  6. http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
    zapraszam, nowy blog! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzialik <3 Zapraszam do mnie : http://aussielovestory.blogspot.com/ *.*

    OdpowiedzUsuń